Z różą w dłoni
Odkryj siłę modlitwy do św. Rity w nowej powieści Jagody Kwiecień
Jagoda Kwiecień, znana blogerka i autorka książek o tematyce chrześcijańskiej, zaprasza do pełnego uroku i tajemnic Wrzosowa. Jej najnowsza powieść to historia, w której kluczową rolę odgrywa modlitwa do św. Rity – patronki spraw beznadziejnych. To właśnie dzięki niej bohaterka odnajduje siłę, by zmierzyć się z największymi wyzwaniami swojego życia.
Niezwykła podróż Róży w głąb rodzinnych sekretów
Główna bohaterka, Róża, z przejęciem wyciąga z kieszeni swetra swojej mamy miedziany kluczyk. Nie ma pojęcia, że jego użycie otworzy przed nią drzwi do zamkniętych sekretów przeszłości zmarłej matki. Wśród pachnących różami dzienników Róża odnajduje prawdę, która wstrząsa jej światem. Z każdą nową stroną zbliża się do bolesnych wspomnień, ale i do nadziei, którą odnajduje w modlitwie do św. Rity.
Walka o miłość, przebaczenie i nadzieję
W obliczu nowego związku Huberta, mężczyzny, którego kiedyś kochała, Róża zmuszona jest zmierzyć się z mieszanką bólu i pragnienia przebaczenia. Czy jej kruche serce znajdzie siłę, by odnaleźć radość życia? Jaką rolę odegrają słowa kierowane do św. Rity? Patronka spraw beznadziejnych staje się jej duchową opoką, dzięki której Róża odnajduje w sobie determinację do przezwyciężenia najtrudniejszych chwil.
Kwiaciarnia pełna nadziei i aromatu róż
Poznaj Roskę i jej kwiaciarnię, gdzie unosi się zapach kwiatów, karmelowej latte i starych powieści Jane Austen. To miejsce pełne ciepła, ale też przepełnione wspomnieniami, które nie dają o sobie zapomnieć. To tutaj rozpoczyna się „Trylogia Różana” – opowieść o miłości, przebaczeniu i nadziei... o św. Ricie, wspierającej dyskretni bohaterów w najtrudniejszych momentach ich życia.
Wejdź do świata pełnego emocji, zapachu róż i duchowej siły, którą daje wiara. Jagoda Kwiecień zaprasza do Wrzosowa – miejsca, gdzie modlitwa naprawdę czyni cuda.
Róża naciągnęła kolejny raz rękawy grubego swetra do połowy palców w nadziei, że choć trochę zrobi się jej cieplej. Na próżno. Wełna nie ogrzeje przecież serca, które powoli robiło się chłodne jak lód.
A więc jednak – pomyślała, gdy broda sama zaczęła skakać w rytm bijącego jej szybciej serca. – To koniec.
Siedzieli na ławce, tuż pod tą jabłonią, która była początkiem wszystkiego. Wtedy myślała jeszcze naiwnie, że życie jest prostą, beztroską drogą. Scenariusz, który właśnie się wydarzał, dowodził jednak, że życie jest kręgiem powracających historii, od których nie da się uciec. I oni też kończą w miejscu, z którego wyszli. Co za ironia.
Ciszę przerwał niski głos Huberta, który patrzył na rytmicznie przesuwającą się wodę, unikając spojrzenia Róży. Wcale nie chciał tego spotkania, przynajmniej nie w takich okolicznościach. Musiał jednak powiedzieć jej o wydarzeniach zeszłego weekendu, które stały się jego nocnym koszmarem. Nic już nie może zrobić. Co się stało, to się nie odstanie.
– Roska, nie chciałem, żeby tak się to skończyło.
Fragment